Posty

Inwentaryzacja, czyli jak się zabrać za zmiany i nie przepaść

Obraz
Żeby przejść z fantazji i marzeń do malutkiej zmiany trzeba wziąć na klatę to jak jest teraz. I to jest chyba emocjonalnie najtrudniejsze. Spisać to, w jakim jestem miejscu i zobaczyć to na papierze lub w pliku. Wydaje się jakby zmiana była ogromna i nie do przejścia. Tymczasem u mnie sprawdziły się małe kroczki i bardzo szybko okazało się, że nie jest to ani trudne, ani nieprzyjemne. Photo by Maria Lin Kim on Unsplash Jak zacząć? Nasza rodzina usiadła wspólnie i każdy na swojej kartce wypisał dania, które lubi najbardziej. Dzięki temu powstała sprytna lista około kilkudziesięciu dań, które służą mi do tworzenia jadłospisu na dany tydzień. Po co mi taki jadłospis? Bo nie chcę kupować chaotycznie i nie chcę marnować jedzenia. Jadłospis to baza mojego planowania na dany tydzień. Spisując ulubione dania wprowadziłam jeszcze kategorię obiadową "szybkie" "zaawansowane". Dzięki temu, wiem kiedy i co mogę zrobić. Na eksperymenty mam weekendy. Tak wyglądało to na początku:

Moje dlaczego

Obraz
Każdy ma swoje powody, dla których przewraca swoje życie do góry nogami i chce mu się chcieć.  Powinnam przede wszystkim napisać, że moja mama zmarła na nowotwór trzustki, a babcia na nowotwór jelita grubego. Tu mogłabym postawić dużą kropkę. Ale ta wiedza, nie wystarczyła mi, żeby zmienić sposób życia. A powinna. Wiedza o kryzysie klimatycznym towarzyszy mi od dawna i swoimi małymi decyzjami od zawsze starałam się oszczędzać zasoby, które mamy. Chcę, żeby mój syn mógł wyjść na łąkę, wykąpać się w jeziorze i zjeść jabłko z drzewa. Wyeliminowałam plastikowe butelki, segreguję śmieci, ale codziennie miałam wrażenie, że to śmiesznie mało. Czułam się bezradna i w końcu wydawało mi się, że nic nie warto robić.  Kiedy kolega w pracy opowiedział mi o wpływie hodowli zwierząt na środowisko - nie dotarło. Ale zakiełkowało. W końcu któregoś dnia byłam gotowa zmierzyć się z tą wiedzą i odpowiedzialnością za nią. Obejrzałam "Forks over knifes" i nie było już odwrotu. Link do filmu:  Fork

Wyzwanie minimalistów

Obraz
Jeśli masz wrażenie, że ilość otaczających Cię przedmiotów jest przytłaczająca spróbuj wyzwania minimalistów. W skrócie polega na tym, żeby przez 30 dni codziennie pozbyć się kolejno 1,2,3 ... 30 rzeczy. W sumie pozbędziesz się około 465 niepotrzebnych przedmiotów.  Co zrobić z rzeczami, których chcesz się pozbyć?  Posegregować, wrzucić do odpowiednich pojemników lub puścić w świat poprzez lokalną grupę "Uwaga śmieciarka jedzie" na Facebooku. Możesz sprzedać ubrania na Vinted, sprzęty na OLX. Zależy ile masz na to energii i chęci.  Dla mnie to bardzo cenne ćwiczenie i wcale nie muszę kończyć go na dniu 30. Jeśli w międzyczasie zrobię sobie przerwę, z przyjemnością powrócę. Co mi to daje? Wolną przestrzeń, mniej przedmiotów do obsługi i wycierania kurzu, więcej czasu dla siebie i innych. Dzięki wyzwaniu w mojej szafie mam tylko ulubione rzeczy. W kuchni tylko naczynia, których używam. Na półce książki, do których wracam. Zmieniło moją perspektywę i podejście do zakupów oraz pl

Minimalizm, szczęście płynące z prostoty

Obraz
Nie lubię obsługiwać przedmiotów.  Serwisowanie, czyszczenie, kupowanie specjalnych płynów, pranie ręczne, prasowanie. Otaczanie martwych rzeczy atencją i energią. To nie dla mnie. Im bardziej przedmioty służą mi, a nie ja im tym lepiej. Jest tyle fajnych, kreatywnych i ciekawych zajęć, że trudno mnie zagonić do szorowania tylnej rurki super wypasionego ekspresu do kawy :). Niestety oznacza to też, że trudno mi się było zmobilizować do regularności w podejściu do zwykłych domowych obowiązków, ale na to też znalazłam sposób, którym się podzielę. Intuicyjnie czułam, że nadmiar nie jest dla mnie. Choć cały mój świat tonął w przedmiotach. Aż któregoś dnia natknęłam się na wykład Minimalistów - panów Joshua Fields'a Millburn & Ryan'a Nicodemus'a. Strona internetowa Minimalistów:  https://www.theminimalists.com/ , polecam też filmy, np. ten dostępny na netflixie. To było trochę takie wielkie BAM! Chwila oświecenia i zrozumienia, że to co czuję ma sens. Tylko co dalej? Fajnie

Nie bój się myśleć o zmianach, nie bój się marzyć

Obraz
Powiem to wprost. W moim rodzinnym domu zawsze panował chaos. W każdej dziedzinie i w każdej duszy. Jak to się przełożyło na moje życie? Dokładnie tak, jak myślisz. Przez około 40 lat udawałam, że tak być powinno. Kiedy jako dorosła osoba i rodzic poczułam chęć zapanowania nad otaczającym mnie bałaganem, czekało mnie mnóstwo wyzwań. Czułam się jak robocik Wall-e przed stertą cywilizacyjnych śmieci. Trochę samotna w tej walce. Najważniejsze jednak, że postanowiłam przestać udawać, że artystyczny bałagan mi sprzyja, że wiem gdzie co mam i że życie z dnia na dzień to przygoda. Wcale nie. Zwróciłam uwagę na style życia i metody, które chowając się za własnymi słabościami, do niedawna wyśmiewałam. Studiowałam blogi, filmy, systemy. Wzięłam udział w inspirujących szkoleniach. I tak krok po kroku czerpałam metody, narzędzia i sposoby na ułożenie swojego świata. Zanim jednak przeszłam do tematu zmian i ich wdrożenia postanowiłam sobie jedno: "biorę odpowiedzialność za swoje życie, przesta

O mnie

Obraz
Miałam pod górkę. Od dziecka wysoko wrażliwa, empatyczna i chłonąca świat jak gąbka dorastałam w rodzinie, która utrzymywała się między innymi z hodowli zwierząt futerkowych. Mój tata był myśliwym, a całe nasze życie toczyło się wokół mięsnych zapasów i smaków. Czułam się jak królik w wilczym gnieździe. Tak jakbym trafiła na ten świat przez pomyłkę. Moja pierwsza dorosła decyzja po wyprowadzeniu się z domu to wegetarianizm. Byłam w tym zacięta i wytrwała. Żeby zrobić zakupy potrafiłam przejechać pociągiem ponad 100 km do najbliższego większego miasta ze sklepem ze zdrową żywnością. Swoją wiedzę czerpałam z zagranicznych przedruków i z gazety "Wegetariański świat". Mało było zrozumienia dla mojego sposobu życia. Można w skrócie powiedzieć, że notorycznie byłam straszona konsekwencjami zdrowotnymi.  Aż przyszły studia, pierwsze prace i ekstremalne wyjazdy w nieznane. Wegetarianizm poszedł w zapomnienie, a ja popadłam w wir obowiązków, jedzenie w trasie i płynięcie nurtem "